...czyli zostałam otagowana. Nie będzie jednak - plot twist! - o książkach.
Cudowna Ola (Anth) zmodyfikowała dla mnie zasady słynnej książkowej zabawy. Ulubione książki, jeśli miałabym reagować na każde tagowanie, musiałabym wymienić już co najmniej sześć razy, a to tylko na Facebooku. Dziwnym trafem nikt w mojej najbliższej okolicy nie wpadł na pomysł, by grę trochę zmodyfikować, a przecież aż się prosi... Aż do teraz, bo oto postawiono mi wyzwanie wymienienia 10 filmów, które wpłynęły na mnie w sposób znaczący. Nareszcie!
Nie, żeby było to zadanie szczególnie łatwe. Teraz, gdy się nad tym zastanawiam, mam w głowie pustkę. Ale spróbuję, nie podpierając się Filmwebem, przypomnieć sobie jakieś tytuły...
Kolejność całkowicie losowa.
1. Prestiż Christophera Nolana. Wszystko w tym filmie mnie zachwyca. Fabuła, scenografia, bohaterowie, gra aktorska, klimat - to taki film niemal doskonały, który mogę oglądać w kółko i za każdym razem dostrzegam jakieś nowe szczegóły. Gdyby ktoś przyparł mnie do muru i grożąc ostrym narzędziem kazał wyznać, jaki jest mój ulubiony film, wymieniłabym pewnie właśnie ten.
2. Stargate. Bardzo starannie nie umieszczam tutaj seriali - byłoby za łatwo - ale film Emmericha, choć bez wahania przyznaję - pod wieloma względami dość koszmarny, skierował mnie na bardzo niebezpieczną ścieżkę. To nie do końca tak, że przez niego zakochałam się w tasiemcowatych serialach SF, kosmitach i starożytnym Egipcie, ale gdyby nie on, to na pewno nie wpadłabym w taką fazę i pewnie byłabym teraz kimś trochę innym.
3. Star Trek J.J. Abramsa. Mam temu filmowi sporo do zarzucenia, zwłaszcza od czasu poznania pierwowzoru, ale wszystkie problemy nikną w obliczu tego, że ja strasznie, strasznie kocham ten film - za bohaterów, pędzącą akcję, lekką atmosferę, flary i to, jak niezawodnie jest w stanie poprawić mi humor.
4. Penelope - nowość na liście moich ulubionych filmów, ale tytuł, który momentalnie podbił moje serce. Lubię takie baśniowe klimaty, a ten film ma poza tym cudowną wymowę, która została mi gdzieś z tyłu głowy. Mam ochotę pokazywać go wszystkim, a potem przepytywać z treści. Strzeżcie się.
5. Wydaje mi się, że powinien się też tu znaleźć film Never Let Me Go. Widziałam go wprawdzie tylko raz - większość tytułów z tej listy widziałam wielokrotnie - ale, cóż, nie opuścił mnie. Złamał mi serce, przeraził, straszliwie zasmucił - jest przepiękny, oszczędny, z pustymi miejscami na wybrzmienia, które zakradają się chyłkiem i walą w tył głowy. Jego jedyną wadą jest to, że po nim książka Ishiguro wypada dość blado.
6. Podobnie jest z Gattacą - miłość od pierwszego (i na razie jedynego) oglądania. Bardzo cenię SF jako gatunek i jestem w stanie wiele znieść, gdy to wiele ubrane jest w tę konwencję, ale Gattaca jest po prostu rewelacyjnym, przepięknym, wbijającym się w pamięć filmem, do którego będę wracać nie tylko dla nieziemskiej urody Jude'a Lawa.
7. Atlas chmur też musi się tu znaleźć. Piękne historie splecione misternie w jeszcze piękniejszą historię; jeden z tych filmów, w których przy każdym kolejnym oglądaniu odkrywam coś nowego. Chyba tylko takie filmy jestem w stanie naprawdę lubić. Taki casus Moffata, y'know. Lubię puzzle.
8. Amadeus jest w moim domu filmem dyżurnym i domyślnym - co jakiś czas ktoś rzuca hasło „a może zobaczymy Amadeusza?” i wszyscy grzecznie siadają przed telewizorem. Przepiękny, przejmujący, perfekcyjnie nakręcony, równocześnie przygnębiający i zabawny, wyzwalający pełną gamę emocji - wielka miłość od bardzo dawna.
9. Kontakt, jak sądzę - nie jest filmem idealnym, ale bardzo mocno na mnie wpłynął. Nie wiem, ile miałam lat, gdy po raz pierwszy go zobaczyłam - może 12? Może mniej? Ale przez lata miałam gdzieś z tyłu głowy marzenie by, jak dorosnę, zostać jego bohaterką. To ciągle gdzieś we mnie jest i choć nigdy tego nie zrealizuję, to jest to dla mnie ciągle bardzo ważna wizja, która niewątpliwie w jakiś sposób mnie kształtowała i kształtuje.
10. Donnie Darko, festiwal ponurości i pesymizmu, najdziwniejszy chyba film na tej liście - ale zobaczyłam go i ze mną został.
Na pewno zgubiłam coś ważnego. Na pewno rano się obudzę z myślą, że popełniłam straszliwą zbrodnię, nie wymieniając jakiegoś kluczowego dla mnie tytułu. Ale trudno - miało być spontanicznie.
Nie będę nikogo tagować, bo nie wiem za bardzo kogo - na Facebooku jakoś łatwiej. ;) Ale jeśli ktoś chce się pobawić, to gorąco zapraszam i proszę o rzucenie we mnie linkiem do powstałej listy.
Ahh nowy Star Trek... Ten film ma w sobie jakiś wielki urok, pomimo naiwności czy nieścisłości. Wielu ludzi odrzuca, ale dla mnie ma coś w sobie. Love love
OdpowiedzUsuń